10 niezłych minut z "9"

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Może zacznę od dygresji – nigdy nie byłem szczególnie przekonany do krótkich metraży. Uważam, że w 10 minut naprawdę ciężko cokolwiek pokazać, wciągnąć widza w świat filmu. Wydaje mi się, że nie ma czasu na stworzenie swego rodzaju więzi z głównym bohaterem. Krótko mówiąc, zrobienie dobrego filmu krótkometrażowego jest niesamowicie trudne.

O tym, że „9” kinowe z 2009 roku jest rozwinięciem „9” z 2005 roku, które trwa ok. 10 minut dowiedziałem się już po obejrzeniu tego pierwszego. Byłem zdegustowany fabułą, która może nie była zła, ale za mało jej było na 80 czy 90 minut filmu. Słyszałem też, że pierwowzór jest dużo lepszy. Czy tak jest? Moim zdaniem tak, ale krótka wersja „9” także nie powala na kolana.

Niewątpliwym atutem filmu jest jakość animacji. Cały czas jestem oczarowany tymi materiałowymi ludzikami i ich oczami. Uważam, że pokazanie głównych postaci na zasadzie przeciwieństw – mądry i bystry 9, który patrzy się swoimi mechanicznymi oczami, kontra zły, pordzewiały, czworonożny stwór – to bardzo dobry pomysł. Patrząc na nich nie mamy żadnych wątpliwości, który jest „tym dobrym”, co się bardzo liczy przy tak krótkim czasie.

Jak dla mnie, zdecydowanie zabrakło muzyki. W filmie, który trwa niecały kwadrans i nie ma żadnych dialogów nie ma czasu na „naturalne” budowanie napięcia, które można rozładować w punkcie kulminacyjnym. Sama animacja nie wystarczy, dlatego trzeba użyć „wspomagaczy”. Moim zdaniem dialogi zepsułyby całość (za mało jest scen, gdzie można by je wstawić), pozostaje więc odpowiednio dobrana muzyka. Bez niej pozostało mi tylko przyglądanie się biegającym po ekranie bez żadnego dramatyzmu stworkom, nie mając pojęcia kiedy ta gonitwa się skończy. Dobrze zrobiony soundtrack to, wg mnie, połowa sukcesu przy krótkim metrażu.

Najsłabszym ogniwem jest zdecydowanie fabuła. Nie powiem, że jest dużo lepsza od wersji pełnometrażowej, tam została uzupełniona o brakujące fragmenty takie jak geneza powstania, czym jest to magiczne, świecące zielonym światłem coś itp. Bez elementów, o których wspomniałem, ciężko ogląda się ten film. Nie wiem, czy gdybym najpierw obejrzał wersję krótką, a potem kinową, ocena tej pierwszej nie byłaby niższa. Tak byłem już poniekąd „zanurzony” w ten świat, nieznane elementy mogłem sobie przypomnieć, przez co nie musiałem się cały czas zastanawiać „ale o co w ogóle chodzi?” albo „dlaczego 5 nie ma oka?” lub też „skąd się w ogóle wziął 9?”. Widz, który nie oglądał kinowego „9” nie ma takiej szansy.

Podsumowując, uważam, że ten film jest warty obejrzenia, ale ciężko mi powiedzieć, czy lepiej zobaczyć go przed, czy po seansie długiej wersji „9”. Jeśli już bym jednak musiał wybierać, polecam bardziej obejrzeć najpierw dłuższe „9”, a potem krótsze.

Zwiastun: